Interdyscyplinarność w Scrumie /Mistrzowie świata czy po prostu otwarte umysły?

Czy wszystkie osoby w zespole scrumowym powinny mieć takie same umiejętności? Czy web developer powinien umieć wykonać pracę programisty w Javie? I odwrotnie - czy programista powinien ogarniać HTML-a i CSS-y? Czy członkowie zespołu powinni być "multiskilerami"?

To pytania z maila wyrażające częstą wątpliwość i mit związany ze Scrumem.

Krótka odpowiedź: nie, nie muszą, bo chodzi o interdyscyplinarny zespół a nie interdyscyplinarnych członków zespołu, ale ...

... (dłuższa odpowiedź) w Scrumie, metodzie promującej interdyscyplinarność i samoorganizację, oczekujemy, że członkowie zespołu będą, w zakresie swoich możliwości, ale coraz chętniej, wykonywali prace wykraczające poza ich specjalizacje. Chodzi o chęć i umiejętność spojrzenia na problem z perspektywy innej osoby, ciekawość, otwartość, zaufanie, wsparcie, poczucie zespołowej odpowiedzialności za wspólnie podejmowane wyzwanie (stworzenie wartościowego, użytecznego produktu).

Często samo nazewnictwo stanowisk rozgraniczając odpowiedzialności szufladkuje. Co więcej, pojawia się konieczność koordynowania działań zespołu i tu pojawia się kolejna specjalizacja - kierownik. W ten sposób odbiera się motywację i chęć do działania. Aby tych negatywnych zjawisk uniknąć, w Scrumie nazywamy wszystkich członków zespołu "developerami", bez rozróżniania i bez wyróżniania specjalizacji. Wszystko to prowadzi do zacieśniania więzi w zespole, odkrywania i budowania nowych kompetencji.

Osobom, które w silosowym modelu pracowały przez lata, zmiana nie przychodzi łatwo. Zaszczepianie i pielęgnowanie nowego sposobu myślenia, budowanie interdyscyplinarności i samoorganizacji to prawdziwe wyzwania stojące przed Scrum Masterami. To zdecydowanie inny styl zarządzania niż planowanie i rozdzielanie pracy celem maksymalnego wykorzystania dostępnych zasobów kompetencji.

A może ktoś z Was podzieli się swoimi sposobami na skuteczne wprowadzanie takiej zmiany?

Referencje:

Komentarze (10)

  • Andrzej

    Andrzej

    13 lipca 2013 o 20:20 |
    Adres odnośnika do Valve Handbook nie działa, bo zawiera na końcu niepotrzebne znaki
    • Tomek

      Tomek

      13 lipca 2013 o 21:39 |
      Aaargh. Dzięki, poprawione.
  • Maciej S.

    Maciej S.

    18 lipca 2013 o 15:18 |
    Chyba najtrudniejsza rzecz w teamie, ktory staramy sie by byl interdyscyplinarny to zrozumienie tego przez czlonkow zespolu. Wiadomo ze pewna specjalizacja jest nieunikniona - zosia lepiej koduje css-y, niz klepie unit testy do silnika w javie, jednak moim zdaniem chodzi o to ze nikt nie traktuje siebie jako "swietej krowy", na zasadzie ja nie bede znizal sie do pisania box testow, ktos inny za mnie to zrobi, tylko kazdy z czlonkow zespolu bedie myslal w stylu: lepiej pewnie zrobilaby to zosia, ale teraz jest zajeta czyms innym, wiec zrobie to zadanie, moze nie tak idealnie, ale rownie dobrze by osiagnac jeden z celi (celow :-D) sprintu. W tej sposob ludzie wychodza ze swojej strefy komfortu i tym samym zwiekszaja kompetencje... Takie moje zrzedzenie...
    • Tomek

      Tomek

      18 lipca 2013 o 16:48 |
      Dzięki za komentarz. Dobrze, że zwracasz uwagę na kwestię budowania kompetencji. Wychodzenie poza swoją zagrodę poza nabywaniem nowych umiejętności poszerza horyzonty. Najlepsze pomysły/odkrycia rodzą się na styku kompetencji i w wyniku współpracy między specjalizacjami. Nie wszyscy to czują, nie wszyscy tego doświadczyli - bo i gdzie? Na uczelni tego nie uczą. Kierunki na studiach mamy wciąż, mimo coraz częściej podejmowanych prób, hermetyczne, nastawione na produkowanie specjalistów (tayloryzm jak malowany). Jak ktoś nie ma wewnętrznego drive'a to klops. A propos "świętych krów": http://scrumvival.com/20120507/
  • Filip Czapeczka

    Filip Czapeczka

    05 września 2013 o 14:56 |
    W stworzeniu interdyscyplinarności bardzo przeszkadza fakt, że ktoś został zatrudniony nie jako deweloper, tylko jako programista PHP i ciężko to od siebie odrzucić. Sam pracuję z dość młodym zespołem i już wiem, że będzie mi ciężko nagle powiedzieć, że są kimkolwiek się właśnie czują, że mogą zrobić coś dobrego. Przynajmniej z tymi ludźmi, których już się zatrudniło, a dopiero planuje się wprowadzić zwinność. Z pewnościa są techniki używane podczas rozmów o pracę, które pokażą, jak ktoś jest interdyscyplinarny i z chęcią o nich poczytam, jeśli Tomku, coś podlinkujesz :)

    pozdr,
    F
  • Marian

    Marian

    08 listopada 2013 o 10:21 |
    Nie mam wątpliwości, że umiejętność synergicznej współpracy jest tą siłą sprawczą najbliższej przyszłości, która może przynieść najwięcej korzyści dla każdego zaangażowanego w nią uczestnika. Nie chodzi tu o zasady demokracji, ale o świadome uzupełnianie się, a nawet przenikanie wzajemne własnych obszarów zainteresowań poszczególnych uczestników.

    Jeżeli uczestnicy potrafią rozumnie kierować wewnętrznym głosem ambicji, harmonizując go z interesem jaki jest do osiągnięcia wspólnie przez grupę, to muszą wypracować nową wartość, trudną albo w ogóle nie do osiągnięcia poza ramami takiej grupy.

    Harmonizowanie niekoniecznie musi polegać na rezygnowaniu z indywidualnej odrębności, jeżeli jedną z podstawowych zasad współpracy będzie wygrana-wygrana. Najczęściej zmuszać będzie do większego wysiłku intelektualnego, w celu poszukiwania rozwiązań alternatywnych, ale zdobywane “przy okazji” doświadczenie współpracy i podnoszone na coraz wyższy poziom umiejętności budowania relacji, są najważniejszym kapitałem rozwoju każdej zbiorowości ludzkiej.
  • Anonimowy

    Anonimowy

    16 stycznia 2014 o 07:56 |
    Witam,

    W mojej firmie jest zbyt duzo wymuszonej interdyscyplinarnosci. Co wiecej moi koledzy nie widza ze ich wiedza jest zbyt plytka. Malo z nich mysli/planuje jaki chca miec profil developer-a i ich profil wyglada jak przepelniona lodowka z ktorej jedynie co mozna zrobic to bigos.

    pozdrowienia,
    Radek
  • Maja

    Maja

    11 lutego 2014 o 15:25 |
    Od znajomych, którzy pracują w różnych firmach, gdzie zespoły są SCRUM-owe często słyszę, że idea SCRUM zawsze jest naciągana i dostosowywana do własnych potrzeb. Tak czy inaczej, zawsze jest kierownik projektu (niekoniecznie w osobie Product Ownera), jest szef zespołu i cała struktura typowa w korporacjach. Firmy wysyłają zespoły na szkolenia, robione są certyfikaty, a rzeczywistość jest zupełnie inna - tylko troszkę podobna do SCRUM-a :)
  • Łukasz

    Łukasz

    17 czerwca 2015 o 14:44 |
    W wielu firmach są pewne odmiany SCRUM. Wszystko zależy od branży, wielkości firmy i wielu innych czynników. Jest to z pewnością trudne pojęcie, szczególnie dla osób przyzwyczajonych wyłącznie do jednego typu zadania i wyspecjalizowanych w bardzo wąskim zakresie.
  • Mae

    Mae

    09 października 2015 o 10:14 |
    Co firma to inny SCRUM, sama spotkałam się z pozytywnymi i też negatywnymi opiniami ludzi, u których wprowadzono taki system. Myślę jednak, że warto próbować bo dla niektórych firm może być to dobre rozwiązanie.

Zapraszam do komentowania.

Komentujesz jako Gość. Opcjonalny login poniżej.